Żyję ostatnio na bakier z kalendarzem, z czasem, ze wszystkim. Ledwo pamiętam jak się nazywam. Wczoraj jedno zaliczenie, jutro kolejne, a za osiem godzin muszę oddać esej - pracę semestralną... Tymczasem wrzucam garść różności z telefonu, bo nawet z nikonkiem nie mam czasu się przejść. Na szczęście odbiję to sobie już w przyszłym tygodniu :)
Obiad chorego na boreliozę:
Ten budynek wygląda tym lepiej, im mniej go widać.
I na koniec:
Come and hug me...